poniedziałek, 31 marca 2014

Rozdział XXX



Następnego dnia popołudniu Antek, Maciek i Rafał spotkali się, bo musieli z robić jakiś durny projekt. Siedzieli w pokoju Rafała i próbowali coś zrobić. Praca nie szła jednak najlepiej.
- Jezu nie chcę mi się tego robić – narzekał Antek.
- A komu się chcę? – zaśmiał się Rafał. - Zaraz wrócę tylko skoczę do kuchni po coś do żarcia.
- Spoko.
Maciek i Antek zostali sami w pokoju. No cóż ich relację nie były aktualnie idealne. Niestety ich rozmowa zeszła na temat ich rozstania.
- O Jezu, przecież to ty ze mną zerwałeś – stwierdził Antek.
- Ale ty dawałeś do tego powody!
- Ja? To ty o wszystko się czepiałeś. Chciałem jak najlepiej.
- Ha, dobre mi sobie! – Maciek wyszedł z pokoju. W korytarzu zobaczył zdziwionego Rafała.
- I co się tak gapisz?! – powiedział Maciek i wyszedł z mieszkania. Rafał wszedł do pokoju.
- Wszystko słyszałeś? – spytał Antek.
- Trudno było nie słyszeć…
- Mam nadzieję, że nie rozpowiesz tego wszystkim. Idę już. Na razie.
- Pa.
Chłopak był zszokowany tym, że jego kumple byli razem. Ciekawe czy Ania o tym wiedziała. Przecież była dziewczyną Antka. Trochę to dziwne. Musi z nią pogadać.
Jeszcze tego dnia Rafał poszedł do Ani. Siedzieli w pokoju rozmawiając.
- Skończyliście już ten projekt? – spytała Ania.
- Jeszcze nie. Chłopaki się pokłócili.
- O co?
- Sam nie wiem, ale z tego co zdążyłem usłyszeć to oni kiedyś byli razem.
- Ale jak to? – dziewczyna udała, że nic o tym nie wiedziała.
- No słyszałem jak się sprzeczali o to przez kogo rozpadł się ich związek.
- I co? – dopytywała się nastolatka.
- I nic. Nie słyszałem za wiele. Dziwi mnie tylko to, że…
Ich rozmowę przerwało wołanie mamy Ani.
- Wybacz muszę na chwilę zejść na dół – powiedziała Ania i zostawiła Rafała samego w pokoju.
Gdy dziewczyna wróciła do pokoju zastała Rafała czytającego jakąś kartkę. Podeszła aby sprawdzić co jest na niej napisane. To był jej list do Moniki. Leżał on przez cały ten czas na biurku. Żałowała wtedy, że nie schowała go przedtem. Rafał wie teraz już wszystko.
Siedzieli w milczeniu. Po kilku minutach chłopak się odezwał.
- Nie rozumiem wciąż jednego. Przecież byłaś dziewczyną Antka…
- Nie byłam. To było udawane. Antek bardzo nie chciał aby wyszło na jaw, że jest gejem.
- Aha… A co z nami? To koniec?
- Tak. Z resztą to i tak nie miało by sensu, bo wyjeżdżam do Warszawy za dwa tygodnie.
- Jak to?
- Mama dostała awans, a to się łączy z wyprowadzką.
- Aha. Ja już pójdę - mówił wszystko z wielkim smutkiem chłopak.
- Rafał! – zatrzymała go. – Przepraszam cię za te kłamstwa. Chciałabym abyś mi kiedyś wybaczył.
- Już wybaczyłem – uśmiechnął się lekko i odszedł.
Ania miała wyrzuty sumienia. Nie chciała aby tak to wglądało…
*   *   *
Został jeden dzień do wyjazdu. Ania nie może uwierzyć, że to ostatni dzień spędzony w tej szkole… Smutne, że musi rozstać z tym miastem, z tymi ludźmi. Właśnie wracała ze szkoły. Zostawiła plecak w domu po czym poszła do Rafała, bo chciał się z nią jeszcze widzieć.
Zadzwoniła do drzwi. Otworzyła jej Wiktoria.
- Cześć – przywitała się Ania.
- Hej. Rafał jest w salonie – Wiki wpuściła dziewczynę do środka.
- NIESPODZIANKAAAA – krzyknęli wszyscy znajomi dziewczyny. Zrobili specjalnie dla niej imprezę pożegnalną. Ania w ogóle się tego nie spodziewała.
- Musieliśmy się z tobą pożegnać w taki sposób abyś o nas pamiętała. Ta impreza jest specjalnie dla ciebie. To twoja ostatnia zabawa z nami, więc musi być niezapomniana, a to prezent od nas wszystkich abyś o nas pamiętała – mówiła Wiktoria. – Mam nadzieję, że ci się spodoba.
Chłopaki wnieśli prezent opakowany w fioletowy papier. Wyglądało to jak obraz. Ania nie wiele myśląc rozpakowała go. Był w nim kolaż z rożnymi zdjęciami, na których Ania była ze swoimi przyjaciółmi.
- Jesteście kochani! – płakała nastolatka. -Nie wiem jak bez was dam sobie rade. Kocham was! – zaczęła się przytulać do każdego z osobna i dziękowała za wszystko co dla niej zrobili.
Gdy impreza się rozkręciła Antek poprosił Anie o to aby mogli pogadać na osobności. Poszli na balkon.
- Czemu mnie tu przyprowadziłeś?
- Bo tutaj jest ciszej… Chciałbym ci coś dać – Antek wyjął małe prezent opakowany starannie w czerwony papier. – Przyda się do kluczy do nowego domu.
W pudełku znajdowały się breloczki.
- Och, jakie słodkie... – zaśmiała się dziewczyna.
- Mam nadzieję, że się podoba.
- Tak i to bardzo.
- Jeszcze przed twoim wyjazdem chciałbym ci coś powiedzieć. Powinnaś wiedzieć o tym… Wiem, że mówię to w nie odpowiednim momencie, ale dopiero nie dawno uświadomiłem sobie co do ciebie czuję. Ja cię kocham, Aniu! – kiedyś ten słowa byłyby spełnieniem marzeń nastolatki. Teraz to się skomplikowało.
- Ja cię kochałam już przedtem i teraz też cię kocham, ale to nie mam sensu. Mnie jutro tu nie będzie, a miłość na odległość nie jest w stanie przetrwać. Z resztą teraz nawet nie chce mieć chłopaka. Będzie lepiej jak zostanie przyjaciółmi.
- Jeśli tak uważasz – posmutniał. – W sumie czego ja się spodziewałem?
Dziewczyna uśmiechnęła się i odeszła. Antek został sam na balkonie. Gdy wrócił do bawiących się znajomych Ani już nie było. Wróciła do domu.
*   *   *
- Aniu! Na pewno wszystko wzięłaś ze swojego pokoju? – pytała mama wkładając kartony do auta.
- Tak. Wszystko jest spakowane – uspakajała rodzicielkę Ania. – A tak a propos nie powinnaś teraz dźwigać. My z Krzysztofem wszystko przyniesiemy.
Dziewczyna pobiegła do domu.
- Pomóc?- spytała Ania widząc Krzysztofa męczącego się z wynoszeniem bagaży.
- O taaaak. Mogłabyś wziąć te dwa ostatnie kartony?
- Dobrze… tato… - powiedziała nastolatka. Wreszcie zdobyła się na to by powiedzieć go swoim ojcem. Krzysztof uśmiechnął się serdecznie na te słowa. Chyba się ucieszył.
*   *   * 
Przepraszam, że dodaję dopiero teraz rozdział, ale nie miałam czasu. Na dodatek jest śliczna pogoda i musiałam to wykorzystać xD więc jeszcze raz przepraszam :)

sobota, 22 marca 2014

Rozdział XXIX


Było okropnie zimno. Ania stała jeszcze na przystanku, bo autobus się spóźniał. Czekając strasznie zmarzła. Już miała wracać do domu, gdy wreszcie przyjechał autokar. Gdy już w nim siedziała wyjęła z kieszeni telefon i zaczęła słuchać muzyki. Wpatrywała się w okno dopóki nie poczuła lekkie szturchnięcie w ramię. Odwróciła głowę i zobaczyła, że koło niej siedzi uśmiechnięty Rafał.
- Hej – powiedziała Ania wyjmując słuchawki z uszu.
- Część – uśmiechnął się.
- Co słychać?
- No nic… Tylko mi się potwornie nie chce iść do szkoły…
- Och, nie tylko tobie – zaśmiała się dziewczyna.
- Choć, ucieknijmy z lekcji.
- Chyba oszalałeś…
- No proszę – zrobił słodkie oczka. – Mi się nie chcę siedzieć na tych lekcjach.
- Dobra, niech ci będzie…
Gdy tylko autobus się zatrzymał para szybko pobiegła do wyjścia, a następnie poszła do alei dębów.
- Lubię to miejsce – stwierdziła Ania.
- Zwłaszcza jesienią jest tu fajnie.
- No zimą też tylko, że strasznie zimno.
- Zimno ci? To choć, pójdziemy do jakieś pizzerii.
Idąc ulicą spotkali nauczycielkę od polskiego… No cóż nie była zbytnio zadowolona z tego, że jej uczniowie wagarują… Gdy się oddaliła Ania śmiała się z Rafała:
- Widzisz i przez te twoje wagary nie będziesz już jej pupilkiem…
- Och uwierz mi, jakoś to przeżyję – parsknął śmiechem.
Weszli do pizzerii i usiedli niedaleko drzwi. Zamówili małą pizzę.
- Spodobały mi się wagary. Szkoda, że jutro nie można tego powtórzyć…
- No szkoda…
- Gdzie teraz pójdziemy? – spytała Ania ubierając kurtkę.
- Nie wiem. Może do galerii.
- Ale nie mam kasy…
- A czy od razu musisz coś kupować?
- No niby nie…
W galerii oczywiście nie obyło się bez wygłupów. Rafał przymierzał wszystkie czapki i kapelusze jakie tylko były. Założył nawet różowy kapelusz. Do tego okulary w kształcie serca.
- Wyglądasz jak klaun. Weź to ściągnij! – zdjęła z jego głowy kapelusz, a on dał jej buziaka.
- Wiesz co? Jak na siebie patrzę w lustrze to sądzę, że wyglądam świetnie w tym kapeluszu.
- Jeśli tak uważasz to zrobię ci zdjęcie i wstawię na facebooka. Co ty na to mój modnisiu?
- Yyyy… Nie trzeba…
- A może?
- Nie!
Ania wybuchła śmiechem.
- Dobra. Choć już, bo ludzie się na nas gapią - powiedziała dziewczyna rozglądając się wokoło.
- Oj tam, oj tam.
- Gdzie teraz idziemy?
- Może do klopa?
- Do croppa, ty mój głupku…
- Och wielka mi różnica.
- Tak wielka.
- Jezu! - chłopak spojrzał na zegarek. - Już piętnasta!
- Już ta godzina?!
- Nie, dopiero pierwsza - wyszczerzył zęby.
- Uwierz mi... kiedyś cię zabiję za te żarty...
- Grozisz mi? - spytał z udawanym przerażeniem.
- Nie, ja tylko ostrzegam - śmiała się.
- Ale na serio choć, już idziemy. Nie chcę mi się już łazić po tych sklepach.
- No dobrze - westchnęła Ania.
*   *   *
Dziewczyna wróciła już do domu. Siedziała samotnie w pokoju. Tak bardzo brakuje jej w tej chwili przyjaciółki. Chciała by z nią teraz pogadać, zwierzyć się…
Ania wzięła pierwszą lepszą kartkę i długopis. Zaczęła pisać coś w rodzaju listu do Moniki.

Droga Moniko!
Strasznie mi Ciebie brakuję. Nie mam już takiego wsparcia. Co prawda Rafał jest cudowny, ale nikt nie zastąpi mi Ciebie!
Aktualnie chodzę właśnie z Rafałem. Jest naprawdę słodki. Zawsze mnie rozbawi. Ach te jego poczucie humoru. Ogromnie się zmienił. Kiedyś był taki spokojny i opanowany. Teraz to kompletny krejzol. Dziś oboje byliśmy na wagarach. Rozumiesz to?? Kiedyś było to nie do pomyślenia… Jest na serio wspaniałym chłopakiem. Jakby ze snu… Szkoda tylko, że nie z mojego… Bo moje serce nadal należy do jednego chłopaka – Antka, ale on nie dostrzega tego, że jest dla mnie całym światem. Z resztą chodzenie z nim nie miałoby żadnego sensu, bo on jest gejem. Zawsze będę dla niego po prostu przyjaciółką. Chyba dam już sobie z nim spokój. Musze w końcu o nim zapomnieć. Może jeśli nie będę z nim spędzać tyle czasu to mi się uda. Nie wiem teraz co zrobić z Rafałem. Ja go kocham, tylko tyle, że jak BRATA. Muszę zakończyć jak najszybciej nasz związek. Tylko jak Rafał zareaguje? Nie chcę go skrzywdzić, nie chcę aby miał złamane serce jak ja. Czemu to wszystko jest takie skomplikowane? Najlepiej byłoby uciec od tych problemów...
Jedynie w moim domu wszystko układa się całkiem nieźle. Krzysztof jest całkiem spoko i z mamą też się lepiej dogaduję :) Czyli nie jest już tak źle. Chyba już najgorsze za mną.

Ani ulżyło jak to napisała. Czuła się wiele lepiej. Mogła wszystkie swoje myśli, problemy przelać na kartkę papieru. Niby nic wielkiego, a dziewczyna czuła się o niebo lepiej.
Nagle usłyszała wołanie mamy. Odłożyła kartkę na biurko i zeszła na dół.
- Aniu, chcę ci coś powiedzieć – mówiła mama. – Dostałam awans.
- Tak? To świetnie!
- Owszem, ale awans łączy się również z przeprowadzką. Musimy przenieść do Warszawy.
Ania była w szoku. Ma się rozstać z wszystkimi znajomymi? Ma zamieszkać w kompletnie nieznanym mieście? Chociaż z drugiej strony może i to lepiej. Ma szansę zacząć wszystko od nowa. Może tam wszystko się ułoży.
- Co o tym sądzisz? Ja myślę, że ta wyprowadzka nam wszystkim pomoże. Zaczniemy wszystko od początku.
- Też tak myślę, mamo. Tylko kiedy wyjeżdżamy?
- Już za dwa tygodnie musimy być w Warszawie. Na razie będziemy wynajmować mieszkanie niedaleko centrum, a potem się zobaczy… Może kupimy coś większego, bo rodzina nam się powiększy…
- Jak to? – spytała zaskoczona Ania.
- Jestem w ciąży. Będziesz miała siostrę.
- Albo brata – wtrącił się do rozmowy Krzysztof.
Ania była szczęśliwa. Zawsze chciała mieć rodzeństwo.
- Cieszysz się?
- Tak i to bardzo! Ale ostrzegam, ja zmieniać pieluch nie mam zamiaru - wszyscy wybuchli śmiechem.
- No cóż… Najwyraźniej będziemy musieli sami sobie poradzić – zwróciła się mama do Krzysztofa.
Przyszłość zapowiada się obiecująco. Dziewczyna leżąc w łóżku zastanawiała się jak jej się ułoży w stolicy. Czy odnajdzie kogoś kto zastąpi jej Monikę? Czy znajdzie chłopaka i czy spełni swoje marzenia? Wie, że tam czeka ją nowe życie, ale czy lepsze. To się okaże wkrótce.
*   *   *
No i taki rozdziałek… Nwm czy wam się podoba xD Teraz na ogół będzie się działo. Oczywiście pozytywnie :P Planuję w przyszłości coś całkiem ciekawego, ale to na razie tajemnicaaa... :DDD