Było już około godziny dziesiątej. Ania szykowała się do
wyjścia. Musiała odwiedzić Monikę. Szła dosyć wolno. Właśnie zaczął padać
śnieg. Dziewczynę to ucieszyło. Bardzo lubiła zimę. Te drzewa, te domy pokryte białym
puchem wyglądały przepięknie… Jeszcze te dzieci lepiące bałwany i rzucające się
śnieżkami. Tak niedawno temu sama Ania bawiła się na śniegu ze swoimi
przyjaciółmi. To były piękne czasy. Bez żadnych zmartwień i trosk.
Ania dotarła na miejsce. Tym razem było na korytarzu wiele osób. Wszyscy chcieli się zobaczyć ze swoimi bliskimi przed świętami. Z jednej z sal dziecięcych dobiegały do niej glosy rozbawionych dzieci śpiewających kolędy. Nastolatka nie mogła się oprzeć aby tam nie wejść. Dzieci od razu ją zaprosiły do sali i tak spędziła z nimi jakiś kwadrans. Potem musiała iść odwiedzić Monikę, lecz obiecała swoim nowym przyjaciołom, że jeszcze ich odwiedzi oraz, że poczyta im książkę. Na to dzieciaki krzyknęły z wielkim entuzjazmem: „Taaak!”. Anie wychodząc zaczepiła jedna z matek.
- Cieszę się, że tu przyszłaś i je odwiedziłaś. Widać, że są szczęśliwe. Dziękuje ci. Nareszcie mój Tomek się uśmiechnął. Dawno nie był tak radosny…
- Naprawdę nie ma za co dziękować. To sama przyjemność móc spotkać tak cudowne dzieciaki.
Szesnastolatce to bardzo pomogło. Czuła się o wiele szczęśliwsza po tym jak spędziła z nimi te kilka minut. Dały jej taką siłę, ale po chwili ją straciła. Znów się załamała. Łóżko, na którym leżała Monika było puste. Szybko podbiegła do jednej z pielęgniarek.
- Gdzie jest Monika Starosta?- spytała ze łzami.
- Godzinę po tym jak pani wyszła umarła.
- Ale jak to! – krzyknęła Ania po czym wybiegła ze szpitala.
Właśnie miała przebiec przez ulicę gdy nagle poczuła szarpnięcie do tyłu. Był to Rafał, który zdążył w ostatniej chwili złapać ją za rękę.
- Dziewczyno! Co ty chciałaś zrobić? Nie widziałaś tego auta? Omal cię nie potrącił! – krzyczał Rafał.
- Nie zauważyłam go… - mówiła roztrzęsiona.
- Co się stało? Monika już…?
- Tak… Nie żyję…
Ania przytuliła się do Rafała. Wypłakiwała się na jego ramieniu. W nim czuła największe wsparcie. On zawsze był blisko niej i zawsze podnosił ją na duchu. Taki przyjaciel to skarb!
W tej chwili Antek miał wejść do szpitala, lecz zdążył zauważyć Anie przytulającą się Rafała. Poczuł się trochę dziwnie. Było to coś w rodzaju zazdrości. Nie mógł pojąć tylko dlaczego jest zazdrosny, przecież z Anią nie są parą! Może po prostu zrozumiał, że nie jest już jej najlepszym przyjacielem. Nie ma co ukrywać, Rafał bardziej ją wspierał.
- Hej, co się dzieje? – spytał Antek, lecz wystarczyło spojrzeć w załzawione oczy przyjaciółki aby wiedzieć, że Monika nie żyje.
We trójkę poszli do pobliskiej kawiarni. Ania zamówiła cappuccino i powoli je piła. Trzęsły jej się ręce, i co chwilę ocierała łzy. Nie odezwała się ani słowem tylko przysłuchiwała się rozmowie chłopaków na temat ostatnich zdarzeń.
- Ja nadal w to nie mogę uwierzyć. Monika nie żyję… - powiedział Antek.
- Tym smutniej, że umarła dzień przed Wigilią.
- Tak. Teraz nudno będzie bez niej… Nikt nie będzie mi już zmieniał nazw kontaktów na postacie z Harrego Pottera.
Na te słowa nawet nastolatka się uśmiechnęła.
- Tak i do dzisiaj nie wiesz kto to Luna…
- No nie wiem...
Chłopaki jeszcze wspominali te czasy spędzone wspólnie z Moniką. Żal im było, że nie będą już mieli okazji aby z nią znów pogadać… Największy ból odczuwała jednak Ania. To była jej przyjaciółka. Dopiero teraz do niej doszło, że ona nie żyje, że nie spędzi z nią już więcej chwil na rozmowie… To wszystko przygnębiało dziewczynę, choć czuła zarazem radość, że nadal ma wsparcie ze strony Rafała i Antka… Bez nich na pewno nie dałaby sobie rady.
* * *
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Ostatnio dodałam w zakładce bohaterów. Są tam zdjęcia i krótkie opisy postaci.
Teraz rozdziały będę starała się dodawać co tydzień, w soboty, częściej nie będę w stanie. Wiecie dużo nauki i trochę problemów...
No to chyba wszystko... No może jeszcze trochę smuci te małe zainteresowanie blogiem... Ale i tak nie jest źle. Wiem, że kilka osób czyta, i że im się podoba. Dobre i tyle xD
Pozdrawiam :**
Ania dotarła na miejsce. Tym razem było na korytarzu wiele osób. Wszyscy chcieli się zobaczyć ze swoimi bliskimi przed świętami. Z jednej z sal dziecięcych dobiegały do niej glosy rozbawionych dzieci śpiewających kolędy. Nastolatka nie mogła się oprzeć aby tam nie wejść. Dzieci od razu ją zaprosiły do sali i tak spędziła z nimi jakiś kwadrans. Potem musiała iść odwiedzić Monikę, lecz obiecała swoim nowym przyjaciołom, że jeszcze ich odwiedzi oraz, że poczyta im książkę. Na to dzieciaki krzyknęły z wielkim entuzjazmem: „Taaak!”. Anie wychodząc zaczepiła jedna z matek.
- Cieszę się, że tu przyszłaś i je odwiedziłaś. Widać, że są szczęśliwe. Dziękuje ci. Nareszcie mój Tomek się uśmiechnął. Dawno nie był tak radosny…
- Naprawdę nie ma za co dziękować. To sama przyjemność móc spotkać tak cudowne dzieciaki.
Szesnastolatce to bardzo pomogło. Czuła się o wiele szczęśliwsza po tym jak spędziła z nimi te kilka minut. Dały jej taką siłę, ale po chwili ją straciła. Znów się załamała. Łóżko, na którym leżała Monika było puste. Szybko podbiegła do jednej z pielęgniarek.
- Gdzie jest Monika Starosta?- spytała ze łzami.
- Godzinę po tym jak pani wyszła umarła.
- Ale jak to! – krzyknęła Ania po czym wybiegła ze szpitala.
Właśnie miała przebiec przez ulicę gdy nagle poczuła szarpnięcie do tyłu. Był to Rafał, który zdążył w ostatniej chwili złapać ją za rękę.
- Dziewczyno! Co ty chciałaś zrobić? Nie widziałaś tego auta? Omal cię nie potrącił! – krzyczał Rafał.
- Nie zauważyłam go… - mówiła roztrzęsiona.
- Co się stało? Monika już…?
- Tak… Nie żyję…
Ania przytuliła się do Rafała. Wypłakiwała się na jego ramieniu. W nim czuła największe wsparcie. On zawsze był blisko niej i zawsze podnosił ją na duchu. Taki przyjaciel to skarb!
W tej chwili Antek miał wejść do szpitala, lecz zdążył zauważyć Anie przytulającą się Rafała. Poczuł się trochę dziwnie. Było to coś w rodzaju zazdrości. Nie mógł pojąć tylko dlaczego jest zazdrosny, przecież z Anią nie są parą! Może po prostu zrozumiał, że nie jest już jej najlepszym przyjacielem. Nie ma co ukrywać, Rafał bardziej ją wspierał.
- Hej, co się dzieje? – spytał Antek, lecz wystarczyło spojrzeć w załzawione oczy przyjaciółki aby wiedzieć, że Monika nie żyje.
We trójkę poszli do pobliskiej kawiarni. Ania zamówiła cappuccino i powoli je piła. Trzęsły jej się ręce, i co chwilę ocierała łzy. Nie odezwała się ani słowem tylko przysłuchiwała się rozmowie chłopaków na temat ostatnich zdarzeń.
- Ja nadal w to nie mogę uwierzyć. Monika nie żyję… - powiedział Antek.
- Tym smutniej, że umarła dzień przed Wigilią.
- Tak. Teraz nudno będzie bez niej… Nikt nie będzie mi już zmieniał nazw kontaktów na postacie z Harrego Pottera.
Na te słowa nawet nastolatka się uśmiechnęła.
- Tak i do dzisiaj nie wiesz kto to Luna…
- No nie wiem...
Chłopaki jeszcze wspominali te czasy spędzone wspólnie z Moniką. Żal im było, że nie będą już mieli okazji aby z nią znów pogadać… Największy ból odczuwała jednak Ania. To była jej przyjaciółka. Dopiero teraz do niej doszło, że ona nie żyje, że nie spędzi z nią już więcej chwil na rozmowie… To wszystko przygnębiało dziewczynę, choć czuła zarazem radość, że nadal ma wsparcie ze strony Rafała i Antka… Bez nich na pewno nie dałaby sobie rady.
* * *
OGŁOSZENIA PARAFIALNE
Ostatnio dodałam w zakładce bohaterów. Są tam zdjęcia i krótkie opisy postaci.
Teraz rozdziały będę starała się dodawać co tydzień, w soboty, częściej nie będę w stanie. Wiecie dużo nauki i trochę problemów...
No to chyba wszystko... No może jeszcze trochę smuci te małe zainteresowanie blogiem... Ale i tak nie jest źle. Wiem, że kilka osób czyta, i że im się podoba. Dobre i tyle xD
Pozdrawiam :**