poniedziałek, 30 grudnia 2013

Rozdział XIII

Ten dzień zapowiadał się beznadziejnie. Pogoda okropna, deszcz pada, wszędzie mokro. Na dodatek Ania będzie musiała iść na kolację do swojego ojca, a jeszcze przed nią musi się spotkać z Rafałem. To akurat nie było by takie okropne gdyby nie to, że będą się uczyć matematyki, której dziewczyna nienawidzi. Oby ten dzień skończył się jak najszybciej.
*    *    *
Ania jechała z mamą do taty. Oby dwie nie odzywały się do siebie. Mama była jeszcze wściekła o tą ucieczkę Ani. Po kilku minutach jazdy dotarły na miejsce.
- Przyjadę po ciebie o 19.00 - powiedziała mama.
- Ok.
Dziewczyna wyszła z samochodu i poszła w stronę domu gdzie mieszkał rodzic. Otworzył jej drzwi jakiś chłopak. Miał ok. 18 lat. Był wysokim brunetem. Miał niezwykłe oczy. Ciężko było określić jakiego były koloru.
- Część. Jestem Adrian - powiedział chłopak.
- Hej - odpowiedziała Ania.
Weszła do mieszkania. Było ono duże i pełne życia. Wiele kolorów, przeróżnych obrazów. Dziewczynie podobał się jego wystrój.
- Witaj. Jestem Joanna. Myślę, że się polubimy - powiedziała narzeczona ojczulka.
- Też tak sądzę - uśmiechnęła się Ania, ale jej głosie i wyrazie twarzy można było wyczuć niechęć.
- Wejdź do salonu. Zaraz podam jedzenie - powiedziała Joanna. - Adrian zawołaj brata.
- Młody, choć już! Kolacja zaraz - wołał chłopak.
- Dobra! Już idę - dobiegał głos z sąsiedniego pokoju
Ania usiadła przy stole. Najchętniej by już sobie stąd poszła, ale niestety nie może. Po zaledwie kilku minutach w salonie pojawił się Adrian i... Igor? Co on tu robi? To chyba jakieś żarty.
- A wam to co się stało? Znacie się? - spytał Adrian.
- Noo - powiedział Igor.
Nastolatkowie ustalili, że nie będą nic mówić o ich znajomości. Woleli, żeby rodzice nic o tym nie wiedzieli.
W końcu wszyscy zasiedli do stołu. Atmosfera nawet na biegunie północnym była o wiele cieplejsza.
- Pyszna pieczeń kochanie - odezwał się ojciec dziewczyny.
- Mama robi lepszą - powiedziała oschle Ania.
Widać było, że pani domu czuła się urażona tą opinią. Po długiej ciszy odezwała się swym piskliwym głosem:
- Słyszałam, że chcesz zostać aktorką.
- Tak.
- Nie myślałaś o innym zawodzie. Są miliony osób, które chcą być aktorami. Nie sądzisz, że jest za duża konkurencja.
- Jest, ale ja zawsze staram się spełniać swoje marzenia. Kto wie może to ja będą tą szczęściarą, której się uda.
- Są na to marne szansę. Powinnaś pomyśleć o innej pracy.
Po tych słowach Ania już była pewna, że nigdy nie polubi tej jędzy. Jak ona śmie mówić jej co ma robić.
Kolacja po godzinie skończyła się. Wszyscy się chyba z tego cieszyli.
- Wiesz co? Zadzwonie do mamy aby po ciebie nie przyjeżdżała. Ja cię odwiozę - powiedział tata.
- Dobrze - powiedziała obojętnie córka.
Gdy wracali do domu stało się to czego Ania się obawiała. Tata mówił o tym, że to nie jest jej wina, że się rozwodzi, że nadal ją kocha itp. Dziewczynie nie chciało się słuchać tych bzdet. Ucieszyła kiedy nareszcie była już w swoim pokoju. Usiadła na łóżku i przeglądała facebooka. Nagle z dołu dobiegły do niej jakieś krzyki. Postanowiła zejść i pogsłuchać kłótni rodziców. Stanęła pod drzwiami pokoju tak aby rodzice jej nie zauważyli. Usłyszała tyko tyle, lecz to jej w zupełności wystarczyło.
- To ty się wyprowadziłeś z domu! - krzyczała mama.
- Ale to nie zmienia faktu, że ty mnie pierwsza zdradziłaś.
- To był jeden raz i było to dawno. Jeszcze nawet Ania się nie urodziła.
- No właśnie. Może ona nawet nie jest moją córką. Tylko tego durnego adwokacika.
Ania nie mogła tego dalej słuchać. Wybiegła z domu. Rodzice zanim zdąrzyli zareagować dziewczyna już była na ulicy. Biegła przez miasto. Sama nie wiedziała kiedy znalazła się przed domem Moniki. Przenocowała u niej. Nie miała już siły wracać do domu.
*    *    *
Hmmm... Słabo coś komentujecie. Troszkę mi przykro ;_;

wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział XII

Ania nie mogła spać tej nocy. Czuła się nieswojo. Pewnie to dlatego, że już dawno tu nie była. Dziewczynie w pewnym momencie zachciało się strasznie pić. Poszła do kuchni po wodę. Zastała tam Piotrka jedzącego ciasto.
- Hahaha. A ty jak zwykle zeżresz cały sernik.
- Jak chcesz to możesz mi w tym pomoc. Chcesz? - zapytał Piotrek.
- Możesz dać mi mały kawałek.
Piotr podał ciasto Ani.
- Czemu tu przyjechałaś? - spytał niespodziewanie Piotr. - Sądzę, że jest jakiś powód tego nagłego przyjazdu.
- Chciałam odpocząć.
- Od czego?
- Długo by opowiadać.
- Mamy czas.
Dziewczyna zaczęła mu opowiadać o swoich zmartwieniach, głównie o Antku. Sama nie wiedziała czemu mu to wszystko mówi. Musiała się poprostu komuś wygadać. Piotrek nie był wcale taki zły. Dobrze rozumiał to co czuje Ania. Też miał złamane serce. Dziewczyna, która mu się podobała nie kochała go. Chłopakowi trudno było się z tym pogodzić, lecz w końcu o niej zapomniał. Ania też by tak chciała, ale nie może wymazać ze swej pamięci Antka, jego cudownego uśmiechu, oczu...
*    *    *
- Dziś wieczorem będę musiała już jechać - smuciła się Ania.
Żal jej się było rostawać z kuzynami, ale musi wrócić i stawić czoło swym problemom. Nie może wiecznie uciekać.
- Tylko nie to - powiedziała Paula. - Mogłabyś jeszcze trochę zostać.
- Nie mogę.
- Oj tam, oj tam. Mamy jeszcze kilka godzin! - krzyknął z entuzjazmem Piotrek. - Może pogramy dziś trochę w nogę.
- W sumie czemu nie - przytaknęły dziewczyny.
Wyszli na dwór. Nie było już tak ciepło, ale to im zupełnie nie przeszkadzało. Zaczęli grę. Piotr był chyba lekko zaskoczony, że Ania tak dobrze gra. Kilka razy go okiwała, a może i nawet więcej.
Mogło by tak trwać wiecznie... Niestety w końcu nadszedł czas na pakowane rzeczy, a później na odjazd. Ania postanowiła, że odtąd będzie częściej tu przyjeżdżać.
*    *    *
Obiecałam, że będę w święta częściej dodawać nn, ale chyba nie uda mi się dotrzymać tej obietnicy :'( Jestem bardzo zajęta ;_; PRZEPRASZAM WAS

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział XI

Ania leżała na łóżku i słuchała muzyki. Nie wiedziała co zrobić ze swoim życiem. Wszystko było ponad jej siły. Najchętniej by uciekła jak najdalej stąd. To był dobry pomysł. Tylko gdzie? W tej chwili przypomniała sobie o babci, o jej kuzynkach..Jak dawno ich nie odwiedziła... Tylko tam zawsze się czuła szczęśliwa. Musiała tam pojechać.
Dziewczyna wyjęła z szafy torbę i spakowała kilka ubrań. Wymknęła się z pokoju i po cichu zeszła po schodach. Na stole w kuchni zostawiła mamie wiadomość, która brzmiała:

Mamuś, postanowiłam wyjechać na kilka dni do babci. Chce trochę odpocząć. Nie martw się o mnie. Wrócę w sobotę :-P

*    *    *
Ania była już w miejscowości, w której mieszkała jej babcia. W drodze do niej zauważyła przed jednym ze sklepów znajome twarze. To były jej kuzynki - Paulina i Emila. Jakże się ucieszyła, że je widzi i podeszła do nich.
- Ania! Co ty tu robisz? - powiedziała radośnie Paula. - Jak ja się za tobą tęskniłam.
- Ja też - krzyknęła Emila.
Dziewczyny przytuliły się na powitanie. Nagle Ania zauważyła, że ze sklepu wychodzi jej kuzyn - Piotrek. Od dziecka go nie lubiła. Zawsze się kłócili.
- O nie! A ten debil to co tu robi? - zezłościła się.
- Mówisz o sobie? Zgadzam się! Ciebie tu debilko nie powinno być - powiedział chłopak.
- Wiesz co? Miałam ciebie na myśli, idioto.
- Miałaś na myśli? To ty umiesz myśleć? Lol.
- Przestańcie! - przerwała dyskusję Paula - Normalnie jak dzieci. Wy chyba nie umiecie się zachowywać normalnie.
- To on się nie umie zachować! - krzyknęła Ania.
- Cichoooooo!!! - darła się na cały głos Emilka.
- Takie młode, a jak się drze - zażartował Piotrek.
- Och. Ty masz 17 lat, a ja 13. To faktycznie kolosalna różnica - mądrzyła się Emilka.
Wszyscy wybuchliśmy śmiechem.
- A co to ma być? Widzę, że każdy ma tymbarka, a ja nie mam - skarżyła się Ania.
- To sobie kup - powiedział kuzyn.
- A ciebie to nikt o zdanie nie pytał, ćwoku.
- Ja z nimi nie wytrzymam!!! - załamała się Paula.
- Idę po tymbarka dla tej wariatki - poinformowała resztę Emila.
- Ja nie jestem wariatką, ale za tymbarka to dziękuje - powiedziała Ania. - Wreszcie ktoś o mnie pomyślał.
Gdy już każdy miał sok usiedli na ławce przed sklepem.
- Co macie na kapslach? Ja mam: CO ZA SPOTKANIE - pochwaliła się Emilka.
- Czekajcie. Ja mam: TYMBARK PIJESZ DŁUGO ŻYJESZ - odpowiedziała Paula.
- No to teraz ja się pochwalę: TO TYLKO POZORY - powiedział dureń.
- To tylko pozory, że jesteś głupi? Chyba się pomylili. Ty jesteś debilem koniec kropka - powiedziała Ania.
- Hahahaha - śmiał się Piotrek. - Lepiej powiedz co ty tam masz.
- WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
- A więc uwierz w to, że nie jestem debilem, bo w końcu WSZYSTKO JEST MOŻLIWE.
- Ok... Debilu...
Piotrek popatrzył się na Anie jakby chciał ją udusić. Nagle ze sklepu wyszła jakaś dziewczyna. Miała jakieś 16 lat. Właśnie otwierała tymbarka. Ten ćwok zaczął się wydurniać (zresztą jak zawsze) i powiedział do nieznajomej:
- Co masz napisane na kapslu?
- A MOŻE RANDKA? - odpowiedziała.
- A z chęcią.
Kuzynki zaczęły się rechotać.
- Mam chłopaka, a zresztą nie zadaje się z takimi kretynami jak ty.
- Też sądzę, że on jest kretynem - stwierdziła Ania.
Nieznajoma uśmiechnęła się po czym odeszła. Kuzynostwo później wróciło do domu. Babcia bardzo się ucieszyła na widok swojej dawno nie widzianej wnuczki...
*    *    *
Taki troszkę weselszy rozdział xd

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział X

Ania siedziała niewyspania na krześle wtulona w koc. Patrzyła w okno. Była śliczna pogoda, więc wyszła na balkon. Jak na tą porę roku było ciepło. Słońce świeciło, ptaki śpiewały, wiał lekki, ciepły wiaterek... Dziewczyna jednak czuła ogromny smutek. Wszystko przypominało jej tatę, tatę, o którym chciała zapomnieć. Jak on wogóle mógł to zrobić? Jest okropny.
Ania oddychała głęboko świeżym powietrzem. Och jak to dobrze, że idzie do szkoły na 10.00. Jej spokój przerwał dźwięk otrzymanego sms-a.
Igor: Cześć :-P Przepraszam, że tak wcześnie pisze. Mam nadzieję, że cię nie obudziłem. Chciałbym prosić cię o małą przysługę. Mogłabyś dziś się ze mną spotkać o 15.00 w parku?
Ania: Hejka. Nie obudziłeś mnie. Już od dawna jestem na nogach. Postaram się przyjść na 15.00, ale mogę się trochę spóźnić xd
Igor: Ok :-P
*    *    *
Igor siedział na ławce w parku. Ania się już spóźnia o pół godziny... Niby mówiła, że się spóźni, ale chłopakowi ten czas strasznie się dłużył... Nagle z daleka zauważył dziewczynę.
- Nareszcie jesteś - powiedział Igor.
- Mówiłam, że się trochę spóźnię - stwierdziła nastolatka.
- No mówiłaś...
- To jaką masz do mnie prośbę? - spytała Ania.
- Mamy taką akcje charytatywną i każda klasa w naszej szkole ma coś wymyślić aby zebrać pieniądze dla potrzebujących. Wpadliśmy na pomysł aby zrobić kalendarz. Wiesz, dziewczyny ubierają się w jakieś ciuchy, ja im robię zdjęcia itd.
- I co ja mam z tym wspólnego? - spytała szesnastolatka.
- W naszej klasie jest 10 dziewczyn i brakuje nam jednej.
- Rok ma 12 miesięcy.
- No tak, ale w grudniu to zrobimy takie zdjęcie grupowe. - Aha. Tylko nadal nie wiem co ja mam z tym wspólnego.
- Chciałbym abyś ty też w tym brała udział. Zrozumiem jeśli nie będziesz chciała.
- No nie wiem... Beznadziejnie wychodzę na zdjęciach...
- Przesadzasz. Napewno świetnie wyjdziesz.
- Ok. A w jaki miesiącu będą moje zdjęcie?
- W listopadzie.
- Czyli będę miss listopada...
- Tak... Pierwszego...
- Och ty świnio!
- Żartowałem.
- Mam nadzieję...
Igor zrobił kilka zdjęć Ani. Potem usiedli na ławce. Nagle zadzwonił telefon dziewczyny. To była mama. Kazała jej wracać. Dziewczyna szybko pobiegła do domu. W nim zastała swojego "kochanego" ojca.
- Co on tu robi? - spytała mamę Ania.
- Chcę abyś poznała moją narzeczoną - powiedział ojciec.
- Nie mam takiego zamiaru.
- Aniu, napewno ją polubisz i jej synów też.
- Ale ja nie chcę!
- Córciu, proszę cię. Powinnaś ich poznać - powiedziała smutno mama.
- I ty mamo jeszcze po jego stronie?! - powiedziała dziewczyna i poszła do swojego pokoju.
Po kilku minutach do jej pokoju weszła mama. Usiadła na łóżku.
- Aniu, sądzę, że powinnaś poznać narzeczoną taty...
- Ale ja nie chce! Nie rozumiesz?
- Proszę cię. Tata zaprosił cię na kolację w sobotę. Poznasz Adriana i...
- Mamo! Czy ja nie wyraźnie mówię?! Nie chce tam iść!
- Córciu, ten jeden raz tam pójdź. Powinnaś z tatą mieć dobre relacje. To, że się rozwodzimy to nie oznacza, że tata nie chce mieć z tobą kontaktu...
- No dobrze... Pójdę ten jeden raz na tą kolacyjkę, ale robię tylko dla ciebie...
*    *    *
No już niedługo ŚWIĘTA

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział IX

Tą dziewczyną była sama Ania. Rafał od zawsze się w niej kochał, więc gromnie się ucieszył, że będzie mógł spędzić z nią kilka godzin.
Nagle zaczęło strasznie padać. Rafał i Ania wysiedli z autobusu.
- Szybciej! Cali przemoknięmy! - powiedział Rafał.
- Och nie przesadzaj. Ja lubię chodzić w deszczu.
- Ja też lubię, ale nie sądzisz że jest trochę za zimno na specerki w deszczu. Będziesz chora...
- Przesadzasz...
Wtedy weszli do bloku gdzie mieszkał Rafał. Stanęli przed drzwiami jego mieszkania.
- Wiesz dlaczego tak lubię deszcz? - spytała Ania.
- Bo wtedy nie widać twych łez...
- Skąd wiedziałeś?
Ania i Rafał przybliżyli się do siebie. Chłopak tylko o tym marzył. Może zaraz się pocałują... I wtedy drzwi się otworzyły, a w nich stała Wiktoria - jego siostra.
- Hej gołąbki. Czemu nie wchodzicie?
Rafał zrobił złowrogą minę. Najchętniej rzucił by się na Wiki i udusił gołymi rękami.
- Hej. A ty nie powinnaś być przypadkiem w szkole? - spytała Ania.
- Powinnam, ale mam grypę i nie poszłam.
Wiki jest starsza o rok od swojego brata. Chodzi do tego samego liceum co Ania. Kiedyś się nawet przyjaźniły, ale w gimnazjum ich kontakt się urwał. Ania już dawno z nią nie rozmawiała. Cieszyła się, że teraz będą miały okazję.
Przyjaciele weszli do mieszkania i zdjęli kurtki. W trójkę usiedli w salonie. Dziewczyny zaczęły ze sobą gadać. Nie brakowało im tematów. Rafał na początku nie chętnie wtrącał się do rozmów starych psiapsiółek, ale w końcu i on zaczął zabierać głos.
- Wiecie co? My sobie tak gadamy, a ja się tu przyszłam uczyć. Następnym razem to się spotykamy u mnie - Ania zwróciła się do Rafała. - Tam przynajmniej nikt nie będzie nam przeszkadzać - mówiąc to popatrzyła się na Wiki.
- Hehehe, a kto zaczął gadać o starych czasach? No kto? - broniła się dziewczyna.
- Ty!
- Nie, bo ty!
- Niebo to jest na górze.
Przyjaciele parsknęli śmiechem.
- Dobra. Chodźmy się trochę pouczyć, bo jak dalej tak pójdzie to się nie wyrobimy - powiedział Rafał.
- Ok.
Ania z Rafałem uczyli się przez godzinę. Dziewczyna sporo zrozumiała, chociaż oboje postanowili, że się spotkają jeszcze w sobotę.
*    *    *
Ania leżała w łóżku. Po jej policzkach spływały łzy. Myślała o tym co powiedziała jej mama gdy przyszła do domu. To nie może być prawdą! Jej rodzice mają się rozwieść? To chyba jakiś koszmar, z którego Ania chciałaby się jak najszybciej obudzić. Nie rozumie jak jej ojciec mógł zdradzić mamę. Teraz na dodatek mieszka ze swoją kochanką i z jej synalkami. Może jeszcze mają udawać, że są szczęśliwą rodzinką. Dziewczyna nigdy się z tym nie pogodzi. Nie ma zamiaru wogóle spotkać się ze swoim ojcem...
*    *    *
Przepraszam, że już od prawie miesiąca nie dodała nn, ale chyba rozumiecie... Nauka. W święta postaram się to nadrobić XD