piątek, 31 stycznia 2014

Rozdział XIX

W szpitalnym korytarzu było niewiele osób. Ania siedziała na jednym z krzeseł. Koło niej siedziała mama i niestety tata Moniki. Dziewczyna dziwnie czuła się w jego towarzystwie.
Ania martwiła się ogromnie o swoją przyjaciółkę. Nie przeżyje bez niej, bez ich rozmów, bez wygłupów. Wcale nie chciała myśleć o tym, że może resztę życia spędzić bez Moniki. Nie dała by sobie rady, a zwłaszcza teraz. Aktualnie jest jej bardzo ciężko. To wszystko ją przerasta. Już tak dawno nie czuła się na prawdę szczęśliwa. Chciałaby się znowu stać dzieckiem. Wtedy wszystko było takie proste. Zawsze było się szczęśliwym i pełnym energii. Świat nie sprawiał tyle bólu co teraz.
Ania oparła głowę o ścianę i zamknęła oczy. Cały czas przypominała sobie Monikę leżącą na podłodze. Wszędzie była krew.
W tej chwili zadzwonił telefon. Była to oczywiście jej mama. Niecierpliwiła się pewnie długim nie pojawianiem się swojej córki.
- No gdzie ty wogóle jesteś? Ja tu tracę zmysły przez ciebie. Niedługo przecież będzie 20.00 - mówiła zdenerwowana mama.
- Przepraszam, ale jestem w szpitalu...
- Co? - przerwała mama. - Co się stało?!
- Monika spadła ze schodów i teraz czekam aby dowiedzieć jak się czuje.
- Musisz już wracać do domu. Przyjadę po ciebie. Jutro się dowiesz co jej jest.
- Ale mamo...
- Już po ciebie jadę i koniec kropka.
- Okey - powiedziała ze smutkiem Ania.
Nagle podszedł do rodziców Moniki lekarz. Ania przysłuchiwała się rozmowie.
- Stan państwa córki jest na razie stabilny - powiedział doktor, a Ania odetchnęła z ulgą. Żyje! - Trzeba jednak zrobić jeszcze dokładne badania głowy. Z tego co państwo zdąrzyli powiedzieć to córka ostatnio się źle czuła, prawda?
- Tak. Skarżyła się na bóle brzucha, wymiotowała, traciła często równowagę - mówiła mama - i trzeba przyznać, że od kiedy zaczęła chodzić do liceum jej zachowanie pogorszyło się.
- Przesadzasz. Ona poprostu dorasta i jej zachowanie zmienia się. To normalne. - powiedział tata.
- W każdym razie. Te badania są konieczne.
W korytarzu pojawiła się w krótce mama i zabrała Anie do domu. Dziewczyna od razu po powrocie przebrała się w piżamy i położyła się do łóżka, lecz przez całą noc nie zmrużyła oka. Cały czas myślała o swojej przyjaciółce... Często wstawała z łóżka i chodziła po pokoju. Rankiem Ania wstała. Wygladała okropnie. Widać było, że nie spała całą noc. Ubrała jakieś zwykłe ubrania i zeszła do kuchni żeby zrobić sobie kawę. Zrobiła sobie też kanapkę z dżemem. Usiadła przy stole i piła powoli gorącą kawę, kanapka została jednak nietknięta. Kilka minut potem do kuchni weszła mama.
- Część córciu. Ty już nie śpisz? - powiedziała.
- Yhym.
- Dzisiaj nie wyglądasz za dobrze. Nie idź do szkoły. Musisz wypocząć.
- Okey.
Ania później dostała smsa od Igora. Prosił ją o to aby przyszła zrobić wreszcie te zdjęcie grupowe, lecz dziewczyna nie miała ochoty dziś wychodzić z domu. Odpisała mu, że się źle czuje i nie będzie już wogóle brać w tym udziału. Igor nie był z tego powodu zadowolony, bo musiał szukać kogoś innego na jej miejsce.
Ania resztę dnia spędziła siedząc samotnie w pokoju i rozmyślając o tym co ją ostatnio spotyka. Czemu to zawsze ona w życiu pod górkę?
*    *    *
No jakoś napisałam ten rozdział xd Teraz będę mieć trochę więcej czasu :-P Nareszcie mam ferie!!! :-P
P. s. Znacie jakieś fajne blogi warte przeczytania? Głównie chodzi mi o takie opowiadania :-P

niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział XVIII

W szkole jak zwykle było tłoczno. Ania przedzierała przez grupki młodzieży. W końcu wraz z Moniką dotarła do klasy. Oby dwie nie za dobrze się czuły po tym co je niedawno spotkało.
- I jak? - spytała Ania. - Powiedziałaś mamie?
- Tak, ale ona nie chce w to uwierzyć. Na dodatek powiedziała, że nie mogę iść na tę imprezę za kłamstwo.
- No nie. Smutno mi.
- Mi też. A ty jak się czujesz?
- Tak dziwnie ze świadomością, że pisałam z twoim ojcem. Muszę o tym jak najszybciej zapomnieć.
- Też bym tak chciała zapomnieć, ale to trudne - Monika nagle straciła równowagę.
- Co ci jest? - spytała zatroskana przyjaciółka.
- Nic. Ostatnio się źle czuje. Często boli mnie głowa, wymiotuję...
- Powinnaś pójść do lekarza. Źle wyglądasz. Jesteś senna i wogóle.
- No dziś po szkole mam iść. Pójdziesz ze mną?
- No oczywiście.
*    *    *
Dziewczyny idąc do lekarza mijały restaurację.
- Aniu czy to nie przypadkiem twoja mama - powiedziała Monika wskazując na siedzącą parę przy stoliku.
- Tak. Tylko co to za koleś? Nie znam go. Mama niby coś mówiła, że ma się spotkać z adwokatem w sprawie rozwodu, ale to raczej wygląda jak jakieś spotkanie znajomych.
- Trochę to dziwne.
Dziewczyny dotarły na miejsce. Musiały jeszcze poczekać w kolejce. Ania rozmyślała o tym co widziała. Może to właśnie z nim mama zdradziła kiedyś tate i może teraz będzie ją reprezentować w sądzie, a może ten adwokat jest nawet jej ojcem. Dziewczyna zastanawiała się nad tym tak, że nawet nie zwróciła uwagi gdy jej przyjaciółka weszła na badania. Dopiero gdy przyszła Ania oprzytomniała.
- I co? - spytała.
- Za tydzień będą wyniki.
- Aha. To co? Odprowadzić cię do domu?
- Okey.
Dziewczyny mijały jeszcze te restaurację, lecz ani mamy, ani tego faceta nie było. Przyjaciółki wkrótce doszły do domu Moniki. Tam spędziły kilka godzin na "naukę". W rzeczywistości jednak połowa tego czasu była poświęcona na rozmowę. Gdy Ania miała już wychodzić przyjaciółka chciała ją odprowadzić. Schodząc po schodach poślignęła się. Ania nie wiedząc co robić krzyknęła po mamę Moniki. Ona zaś szybko zadzwoniła po karetkę. Monika była nieprzytomna. Gdzieniegdzie była krew. Ania obwiniała się o to, że jej przyjaciółka spadła ze schodów. Gdyby ją złapała może do tego by nie doszło. Teraz nie wie już co robić. Nie przeżyje jeśli Monice coś się stanie poważnego.
*    *    *
Taki nie udany rozdział :-P Nie wyszedł mi za bardzo...

sobota, 18 stycznia 2014

Rozdział XVII

Ania była już w domu Igora. Na szczęście nie było jej taty i Joanny. Wyszli do teatru.
W salonie było już kilka dziewczyn. Nastolatki od razu się polubiły. Niestety spóźniała się jedna z koleżanek Igora.
- Kiedy Natka przyjdzie? Ja się już nudzę! - żaliła się jedna z nastolatek.
- Napisała mi przed chwilą, że nie może przyjść, bo ma szlaban - powiedział Igor.
- O nie! I po co ja tu przychodziłam?
- No trudno, spotkamy się kiedy indziej, a jeśli Natka nie będzie mogła to się weźmiemy kogoś innego do tego kalendarza.
- Okey. No to zbieramy się.
Dziewczyny wyszły. Ani nie chciało się wracać do domu. Postanowiła, że pójdzie do Moniki.
*    *    *
Monika siedziała na łóżku i uczyła się na sprawdzian z polskiego. Wogóle jej to nie wchodziło do głowy. Miała już skończyć i posłuchać muzyki gdy nagle usłyszała dzwonek do drzwi. To była Ania.
- Część kochana - uśmiechnęła się Monika i przytuliła na powitanie przyjaciółkę.
- Hej.
- I co tam? Czemu przyszłaś?
- No tak jakoś wyszło.
- Aha.
Przyjaciółki weszły do pokoju Moniki.
- I co tam jeszcze słychać? - spytała.
- Chyba skończę z tym udawaniem dziewczyny Antka. To mnie już męczy.
- To dobrze. Też sądzę, że nie powinnaś tego dłużej ciągnąć - przytaknęła Monika. - Kiedy mu o tym powiesz?
- Nie wiem chyba jakoś po imprezie w sobotę.
- Yhym, ale wiesz co? Imrezka szykuje się na maksa. Brat Marka załatwił alkohol.
- Zanim się obejrzymy chłopaki będą już upici. Kilka piw i zobaczysz - zaczęła się śmiać Ania.
- Hahaha. To całkiem możliwe - powiedziała Monika. - Coś jeszcze słychać?
- Nie, raczej nie... Chociaż poznałam fajnego chłopaka przez internet. Miły i wogóle.
- Przez internet? Masz chociaż jego foto?
- No właśnie nie. Jedyne co mam to jego numer telefonu.
- Podaj.
- Po co ci?
- No zadzwonie do niego. Chcę wiedzieć jaki ma głos i jaki jest.
- No dobra - Ania wyciągnęła telefon i podała numer Monice.
- Na pewno dobrze podałaś?
- No dobrze.
- Cholera!!!
- Co się stało?
- To jest numer mojego ojca.
- Ale jak to?
- To on na pewno pisze, bo dobrze wiesz, że ja jak jestem w szkole zawsze do niego dzwonię. Chcę się upewnić czy wszystko jest okey po tym wypadku i on zawsze odbiera - powiedziała przyjaciółka Ani i zaczęła płakać. Zawsze sądziła, że wszystko jest dobrze ze związkiem jej rodziców, a tu takie coś.
- I co teraz zrobimy?
- Nie wiem.
- Dobra to ja już stąd spływam, bo mama zaraz wróci z pracy.
- Spoko.
- Część.
Ania wyszła z pokoju. Monika położyła się na łóżku. Nie była w najlepszej sytuacji. Najpierw wypadek ojca, a teraz to. Tylko co teraz robić. Nie może tego tak poprostu zostawić, a co jeśli jej tata nie piszę tylko z Anią. Może wypisuje do innych dziewczyn. Może ma nawet kochankę. To okropne! Teraz jak powiedzieć o tym mamie? Jak? Z pewnością czeka Monikę trudna rozmowa.
*    *    *
Idąc do domu Ania myślała o tym co ją ostatnio spotyka. To jest jakiś horror. Czemu to zawsze ona ma takie problemy? Nie daje już sobie z tym rady. Zawsze gdy pozna jakiegoś chłopaka coś musi być z nim nie tak. To wszystko ją przytłacza. Najchętniej to chciałaby już umrzeć...

sobota, 11 stycznia 2014

Rozdział XVI

Ania właśnie szła do łazienki szkolnej. Miała tam się spotkać z Moniką aby dać jej telefon Antka. Czemu ona wogóle się na to zgodziła? Jej przyjaciółka pewnie znowu wywinie jakiś głupi numer. Ania czekając na nią postanowiła przejrzeć telefon Antka. Myślała, że znajdzie tam jakieś smsy do Maćka. Niestety wszystkie były usunięte. Chłopacy starannie ukrywają swój związek. W tej chwili weszła Monika.
- Ooo. Pewnie czytasz jego esy! - powiedziała. - Są jakieś pikantne?
- Nie. Wszystkie usunął - oświadczyła Ania.
- Hmmm... Szkoda - smuciła się Monika. - Dobra. Daj ten telefon.
- Co zamierzasz zrobić?
- Zmieniamy mu nazwy kontaktów na postacie z Harry Pottera.
- Co? Ty głupia jesteś!
- No co musi być jakąś kara za skrzywdzenie mojej ukochanej przyjaciółki.
- Ale surowa kara - powiedziała sarkastycznie.
- To dopiero początek!
Dziewczyny wybuchły śmiechem. Kilka minut potem przyjaciółki ukradkiem włożyły telefon do plecaka Antka.
- Widziałyście gdzieś mój telefon? - spytał się chłopak.
- Skąd ja mam wiedzieć? Zobacz może do plecaka schowałeś - powiedziała Monika.
- Jest. Dziwne, a dałbym sobie rękę uciąć, że go miałem w kieszeni - chłopak sprawdził coś na telefonie. - Ej co jest? Czemu wszystkie moje kontakty to postacie z Harrego Pottera? Kto to zrobił?
- No na pewno nie my - mówiły dziewczyny. - To Marek.
- Nie prawda! - protestował.
- Coś mi mówi, że to wasza sprawka. Której to był pomysł? - spytał Antek.
- Jej - Ania zwaliła całą winę na Monikę.
- Gadajcie mi tu zaraz, które numery są kogo!
- Nie! - powiedziały razem przyjaciółki.
- Ania no proszę...
- Yyyy... Nieee!
- Ej no chociaż powiedzcie, który numer jest mojego ojca.
- No dobra powiem ci - zgodziła się Ania. - Dumbledore.
- A mamy?
- Hahaha. Nie ma. Musisz się sam domyśleć.
- Mama to pewnie Mcgonagall.
- A dobrze ty mój Scherlocku Holmesie - powiedziała Ania i pocałowała go.
Dziewczyna cieszyła się z tych wygłupów. Nareszcie się śmieje. Na chwilę zapomniała o swoich problemach. Czuła się o wiele lepiej. Wreszcie na jej twarzy pojawił się uśmiech.
*    *    *
Antek i Ania wracali dzisiaj sami do domu, bo Monika zostać na lekcjach datkowych.
- Ale wy głupie jesteście - stwierdził Antek. - Jak mogłyście mi to zrobić? Teraz to nie wiem kompletnie z kim piszę.
- Jak się nazywa?
- Hagrid.
- Hahaha. Ale beka.
- No co? Nie mów mi tylko, że to ta gruba debilka znowu zaczęła do mnie pisać.
- Yhymm... Skąd ona ma twój numer?
- A nie ważne.
Ania nie mogła się przestać śmiać.
- No widzisz i już masz 3 kontakty - stwierdziła nastolatka.
- Ale to wciąż za mało. Może jakaś mała podpowiedź.
- Nie patrz na płeć tylko na charakter postaci.
- Hermiona to dobra i pracowita uczennica, więc pod nią pewnie kryje się numer Rafała.
- Brawo, mój Scherloku!
- Jeny. Teraz to będziesz na mnie cały czas tak gadać.
- Tak, mój Scherloku.
- Nie wytrzymam z tobą.
Jadąc autobusem Antkowi udało się odgadnąć jeszcze kilka numerów. Kiedy wyszedł Ania myślała nad tym aby zakończyć te durne udawanie jego dziewczyny. Wykańczało już ją to psychicznie. Nie umie tak poprostu udawać, że wszystko jest okey. Niedawno temu łudziła się, że to ma jakiś sens. Myślała, że zdoła podbić serce Antka, lecz po tym co widziała straciła nadzieję. Jego widok całującego się z Maćkiem sprawił, że dziewczyna zrozumiała, że nigdy nie będą razem. Postanowiła, że poprosi Anka o to aby zaprzestać temu udawaniu.
Nagle zadzwonił do niej Igor.
- Część. Możesz dziś się przyjść do mnie? - spytał.
- Spoko. Tylko po co?
- Musimy zrobić jeszcze wspólną fotkę do kalendarza.
- Dobrze, a na którą godzinę?
- No na 16.00.
- Okey. Będę na pewno.
Ani nie uśmiechało się iść do domu swojego taty i Joanny, ale już obiecała Igorowi, że będzie w tym uczestniczyć.

sobota, 4 stycznia 2014

Rozdział XV

Ania przyglądała fejsa. Znalazła tam link do stronki, na której można pisać z nieznajomymi. Dziewczyna postanowiła wejść na nią. Pisała z różnymi kretynami. Już miała wyjść z tej strony gdy napisał do niej pewten chłopak.
On: Hej :-)
Ona: Hejka :-D
On: Jak masz na imię?
Ona: Ania, a ty?
On: Dawid ;-)
Ona: Miło mi xd
On: Mi też :-P
Ona: Ile masz lat?
On: 20
Ona: Ja 16 :-P
On: Czym się interesujesz?
Ona: No oczywiście muzyką, piłką nożną i aktorstwem.
On: Yhym... Ja też muzyką. Nawet gram na gitarze.
Ona: A piłkę nożną lubisz?
On: No lubię, ale wolę koszykówkę :-P
Ona: Aha.
On: A co u ciebie?
Ona: Szkoda gadać. Wszystko się wali.
On: Witaj w klubie. U mnie też.
Ona: A czemu?
On: Moi rodzice nie są zamożni. Nie mają pieniędzy aby pomagać mi finansowo. Ja chciałem studiować w Warszawie. Ucieszyłem się gdy znalazłem tam pracę jako kelner. Na mieszkanie z kumplami i na przeżycie mi starczało, ale niestety zwolnili mnie. Nie mam już pieniędzy, bo mnie dziś okradli. Byli jednak na tyle uprzejmi, że zostawili kartę SIM od telefonu i 10 zł na powrót do domu.
Ona: Ja chyba mam jeszcze gorzej.
On: Ale Aniu to dopiero początek. Nie mogę znaleźć tutaj pracy i będę musiał wrócić do rodziny, dziewczyna mnie rzuciła, a przed chwilą mama wysłała mi wiadomość, że mój kochany pies, którego dostałem na siódme urodziny wczoraj zdechł.
Ona: Hmmm... Smutno pieska :'(
On: Nooo, a u ciebie jak jest?
Ania napisała mu o wszystkich swoich problemach.
On: To też nie masz lekko, ale jedno co dobre to dzisiaj poznałem przez internet całkiem miłą dziewczynę.
Ona: O mnie to mowa?
On: No pewnie, że o tobie.
Ona: A to mi miło :-P Ja w zasadzie też poznałam fajnego gościa.
Popisali ze sobą jeszcze trochę. Na koniec wysłali sobie numery telefonu i numery na gg. Postanowili, że nie będą wysłać sobie swoich zdjęć.
Ania miała już wyłączyć komputer gdy nagle napisała do niej na fejsie Monika.
Monika: Hej :-P
Ania: Hejka :*
Monika: Wiesz, tak sobie trochę myślałam, że my dawno nic nie odwaliłyśmy...
Ania: O nie! Pewnie coś już wymyśliłaś i będziesz chciała mojej pomocy.
Monika: Nom. Musisz ukraść Antkowi fona :-P
Ania: Co? Oszalałaś?
Monika: O jeny! Później oddamy.
Ania: Ale co ty chcesz zrobić?
Monika: Dowiesz się jutro w szkole. Muszę kończyć. Papatki :**
Ania: Ale zaraz ja nie mam zamiaru nic kraść.
Monika: No proszę, proszę, proszę...
Ania: Nie!!! Sama to zrób!
Monika: Ty masz z nim lepszy kontakt i wogóle. Jak tego nie zrobisz to się fochne :-P
Ania: No dobraaa, ale jakby coś to wszystko twoja sprawka.
Monika: Okey, okey :-P

czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział XIV

Monika obudziła się. Zauważyła, że jej przyjaciółka już nie śpi.
- I jak? - spytała.
- Beznadziejnie. Całą noc nie zmrużyłam oka - powiedziała Ania.
- Nie dziwię się. Ostatnio tak wiele się dzieje w twoim życiu.
- Nom.
- Ej, a tak wogóle to czemu cię w czwartek nie było?
- Pojechałam do kuzynów. Uznałam, że jeden dzień mogę sobie odpuścić. W czwartki są lekcje dość proste , a piątek był wolny, bo 11 listopada...
- Aha - powiedziała Monika. - Może dziś gdzieś pójdziemy? Znam taką fajną knajpkę, ale najpierw to może poszłybyśmy na zakupy. Co ty na to?
- Nie mam ochoty.
- No proszę, proszę, proszę...
- Niech ci będzie.
- Juuuupi! - wrzeszczała na cały głos Monika.
Dziewczyny po południu wyszły na miasto. W galerii kupiły kilka ubrań. Przyjaciółki następnie poszły do knajpki. Usiadły przy stoliku i zamówiły dla siebie soki.
- Anka, czy to nie przypadkiem Antek? - spytała Monika.
Ania odwróciła się w stronę, w którą gapiła się jej przyjaciółka. Bez wątpienia to był Antek. Przyszedł z Maćkiem. Chłopaki też zauważyli dziewczyny.
- Idą tu - powiedziała Monika.
- Ej. Jakby co to ci nic nie mówiłam o tym, że oni są razem - powiedziała Ania.
- Spoko.
Chłopaki przysiedli się do dziewczyn. Monika niedługo potem musiała wracać do domu. Ania chciała ją odprowadzić, ale chłopacy się uparli aby jeszcze została i z nimi pogadała.
- To o czym chcecie rozmawiać? - spytała Ania.
- No, bo my chcemy wiedzieć czy powiedziałaś o nas Monice - mówił Antek. - Wolałbym aby ona nic nie widziała.
- Na razie nic nie wie - kłamała dziewczyna. - Ale ona i tak by nikomu nie powiedziała. Zawsze zachowuje tylko dla siebie tajemnice.
- My jednak wolimy aby nic nie wiedziała - powiedział Maciek. - Czym mniej osób wie tym lepiej.
- Ale i tak kiedyś się o tym wszyscy dowiedzą. Chyba nie będziecie tego ukrywać w nieskończoność - powiedziała Ania.
- Narazie nie chcemy aby ktoś o tym wiedział. Zobaczymy jak to będzie.
Nastolatkowie chwilę jeszcze pogadali, lecz potem Ania wyszła z knajpy. Nie chciała patrzeć na Antka i Maćka. Długo chodziła po mieście. Nie miała ochoty wracać do domu.
Idąc parkiem zobaczyła na ławce Antka i Maćka. Całowali się. Dziewczyna nie mogła się pogodzić z tym co widziała. Teraz dopiero do niej doszło, że oni są razem i nic tego nie zmieni. Ania nigdy nie będzie z Antkiem chodzić. To ją odbijało. Trudno jej było się z ty wszystkim pogodzić.
*    *    *
Ania obudziła się w środku nocy. Miała okropny sen. Śniło jej się, że stoi w jakieś sali w sukni ślubnej. Obok niej stoi Antek ubrany w garnitur. Goście byli ustawieni w kolejce aby złożyć życzenia nowożeńcą, lecz zamiast nich słyszała same wstrętne rzeczy na swój temat. Dziewczyna na koniec chciała się przytulić do Antka, lecz on zamiast pocieszyć ją powiedział:
- Co ty robisz? Ja cię nie kocham. Jesteś tylko moją przykrywką. Ja kocham Maćka.
Na tym skończył się jej sen. Był on dziwny. Dziewczyna zastanawiała się co on ma znaczyć?
*    *    *
Wielkie dzięki za komy xd