środa, 23 października 2013

Rozdział VII

- Nareszcie w domu - powiedziała sama do siebie Ania.
Położyła się na łóżku. Wzięła laptop i weszła na fejsa. Ciekawe kto jest na czacie. Jest Maciek, Rafał, ale nie ma Moniki. Szkoda. Może napisze do Rafała. Widać, że był tego dnia jakiś smutny. Może się dowie czemu. Dawno z nim nie rozmawiała.
Ania: Hejka :-P
Rafał: Hej
Ania nie wiedziała co dalej do niego napisać. Szybko coś wymyśliła.
Ania: Rozumiesz coś z matmy, bo ja to kompletnie nic...
Rafał: Trochę. Wiesz z matmy to ja sporo kumam.
Ania: No wiem. Z czego jak z czego, ale z tego jesteś niezły.
Rafał nie odpisywał. O co by mogła się jeszcze spytać?
Ania: Mam prośbę...
Rafał: Jaką?
Ania: Mógłbyś mi pomoc w matmie?? Niedługo będzie sprawdzian, a ja nic nie kumam :-(
Rafał nie odpisywał, chociaż Ania wiedziała, że przeczytał tę wiadomość. Minuta, dwie, trzy, pięć... Nadal nie odpisuje. Ania już straciła nadzieję, że Rafał odpisze, ale nagle usłyszała dźwięk wiadomości.
Rafał: Czemu nie. Jutro może będę mieć czas.
Ania: Aha. To fajnie XD A o której godzinie??
Rafał: Może zaraz po szkole.
Ania: U ciebie czy u mnie??
Rafał: Nie wiem. Możemy pouczyć się u mnie.
Ania: Ok :-P
Rafał: Muszę kończyć.
Już? Ania nawet nie zdąrzyła się spytać czemu dziś był taki... No trudno.
Ani w tej chwili przypomniały się te czasy z dzieciństwa. Rafał mieszkał niedaleko jej domu. Często się odwiedzali... Ale kiedy poznała Monikę i Antka ich kontakt się urwał. Pewnie zaskoczyło go to, że do niego napisała...
Siedziała przez chwilę. Nagle zobaczyła, że na fejsie ktoś wysłał jej zaproszenie do znajomych. Ciekawe kto. Sprawdziła. Był to Igor. Zaakceptowała jego zaproszenie. Był teraz na czacie. Po chwili dostała od niego wiadomość.
Igor: Hej :-) Co porabiasz?
Ania: Nudzę się :-P
Igor: Aha. Może będziesz mieć czas jutro po szkole?
Ania nie wiedziała co napisać. Chciała z nim się spotkać. Był na ogół fajnym chłopakiem. Sądziła, że mogą stać się przyjaciółmi... Była jednak już umówiona z Rafałem.
Ania: Sorki, ale muszę się uczyć :-( W tym tygodniu mam dużo nauki...
Igor: Szkoda :-(
Do pokoju weszła mama Ani.
- Aniu, już obiad - powiedziała.
- Ok, mamuś.
Ania: Kończę, paaa.
Igor: Pa
Ania zeszła na dół. Rozmawiała z mamą... Tylko z mamą, bo taty nie było... Ciekawe dlaczego go ciągle nie ma...

wtorek, 22 października 2013

Rozdział VI

Ania jechała autobusem. Większość osób woli jeździć samochodem, ale nie ona. W autokarze może trochę pomyśleć. Autobus zatrzymał się na przystanku. Ania kogoś zauważyła... Nie, to chyba nie on... W tej chwili usiadł koło niej Antek. Dziewczyna spytała:
- A ty co tu robisz? Nigdy nie jeździsz autobusem do szkoły.
- Chciałem z tobą jeszcze porozmawiać. Mam nadzieję, że nie zmieniłaś zdania...
- Ale w czym? - spytała Ania, chociaż i tak wiedziała o co chodzi.
- O to abyś udawała mają dziewczynę.
- Aaaa, nie martw się. Nie zmieniłam zdania. Pomogę ci.
- Postaram się abyś jak najkrócej udawała. Nie chcę cię wykorzystywać.
- Nie no, nie wykorzystujesz mnie. Po to są chyba przyjaciele aby sobie pomagać - Ania tylko marzyła aby jak najdłużej udawać, chociaż lepiej by było chodzić z nim naprawdę... Po chwili spytała. - A tak w ogóle to z kim ty chodzisz tak na serio?
- No... Z Maćkiem...
- Ale z tym Maćkiem?
- Tak.
- Zaskoczyłeś mnie.
Jak oni mogą ze sobą chodzić? Są w tej samej klasie i nikt się nie skapnął? Nawet sama Ania? Muszą się nieźle kryć. Chociaż faktycznie kiedyś w parku widziała kogoś podobnego do Antka całującego się z jakimś chłopakiem. Może to rzeczywiście był on.
- Autobus ponownie się zatrzymał. Do autokaru weszła Monika.
- Antek? A co ty tu robisz? - spytała Monika.
- Zaskocze cię. Jadę autobusem - odpowiedział Antek.
Dziewczyny wybuchły śmiechem.
- Ale tak na serio to czemu jedziesz dziś z nami? Nigdy nie jeździłeś.
- A tak jakoś.
Autokar po kilku minutach zatrzymał się. Przyjaciele wyszli. Monika pobiegła do swojego chłopaka Filipa. Ania i Antek weszli do szkoły.
Na korytarzu stali kumple Antka. Chłopak objął dziewczynę. Szli tak do samej klasy. Przed drzwiami pocałowali się. Widzieli to kumple, również Maciek. Chyba nie był z tego zadowolony, choć wiedział wszystko o planie z udawaniem... No na pewno nie jest to miłe patrzeć jak ktoś z kim chodzisz całuję kogoś innego.
Marek gdy to zobaczył powiedział pewnie do Rafała coś w stylu "Mówiłem, że to nie gej ".
Ania zauważyła, że Rafał był jakiś smutny. Ciekawe dla czego...
Zadzwonił dzwonek. Klasa weszła do sali matematycznej. Ani nie chciało się słuchać długich i nudnych wykładów tego starego zgreda.
Myślała o tym pocałunku... Był taki cudowny...
*    *    *
I znowu spóźniony rozdział. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :-P

środa, 9 października 2013

Rozdział V

Ania wstała z łóżka. Wyjrzała przez okno. Znowu pada. Oby przestało, bo inaczej nie pójdzie na spotkanie z Igorem. Fajnie by było się z nim widzieć. W ogóle go nie znała, ale miał coś w sobie co ją do niego przyciągało.
Dziewczyna zeszła na śniadanie.
-O już jesteś-powiedziała mama.
Dziewczyna usiadła przy stole. Robiła sobie kanapkę.
-A taty nie znowu nie ma? W ogóle już go bardzo rzadko widzę.
-Tata ma teraz dużo pracy.
-Aha.
-Wychodzisz gdzieś dzisiaj?
-Tak. Po południu wyjde na miasto.
-Moim zdaniem za często wychodzisz.
-Ale mamo...
-Nie ma żadne mamo. Masz się uczyć. Ostatnio bardzo pogorszyłaś się w nauce.
-Oj tam. Później się pouczę.
-Nie! Masz się teraz uczyć!-krzyknęła pani Karolina.
Ania była zdziwiona. Jej mama nigdy na nią nie krzyczała. W ogóle zachowywała się ostatnio bardzo dziwnie. To wszystko pewnie przez te kłótnie. Teraz nie będzie mogła spotkać się z Igorem...
*    *    *
Ania zmuszona przez mamę uczyła się do południa. Już wszystko umie. Może uda jej się namówić mamę na pozwolenie na wyjście. Oby. Akurat weszła do pokoju.
-I jak nauka?-spytała.
-Dobrze.
Mama podeszła do Ani. Następnie wzięła zeszyt. Popytała ją.
-No nauczyłaś się to możesz wyjść na miasto. Tylko nie włócz się do wieczora.
Ania uścisnęła ją i powiedziała:
-Dziękuje.
Ania bardzo się ucieszyła. Mama chyba umiała jej czytać w myślach. Jak dobrze, że pozwoliła jej wyjść...
*    *    *
Dziewczyna była gotowa. Ubrała się zwyczajnie: bluzka, dżinsy i tramki. Szła prosto do parku. Była już spóźniona.
-A jednak przyszłaś-powiedział Igor.
-Miałam nie przyjść, ale znalazłam trochę czasu.
-Aha-uśmiechnął się.-To gdzie idziemy?
-Nie wiem. Gdzie proponujesz?
-Znam nie daleko taką małą knajpke.
-To fajnie.
Szli razem nie spiesząc się. Dobrze im się rozmawiało. Mieli wiele wspólnych zainteresowań, lecz Ania zdawała sobie powoli sprawę, że idą do knajpki gdzie była wczoraj z Antkiem. Nie chciała tam iść, nie chciała myśleć o Antku...
-Coś się dzieje?
-Nic.
Ania nie widziała kim on jest. Skąd on wie kiedy ją coś gnębi... To tak jakby czytał jej w myślach...
-No przecież widzę-powiedział.
-Czy ty wszystko musisz widzieć?
-No ja już jestem taki spostrzegawczy.
-I jak zdążyłam zauważyć to też zuchwały.
Igor uśmiechnął. Miał zniewalający uśmiech...
Weszli do knajpki. To była właśnie ta... Ania będzie musiała jakoś to wytrzymać. Co najgorsze usiedli tam gdzie ona wczoraj siedziała z Antkiem... To chyba jakieś żarty. Igor i Ania rozmawiali że sobą, lecz dziewczyna była rozkojarzona. Nie mogła skupić się na rozmowie. Wciąż wracała do tego wczorajszego dnia...
Nagle popatrzyła na zegarek. O boże. Już 16.00.
-Igor, ja już będę lecieć, bo mama mnie zabije-powiedziała.
-No dobrze, ale pod jednym warunkiem...
-Jakim?
-Musisz dać mi swój numer.
-Ty to tylko o tym numerze-uśmiechnęła się.
-No co? Każdy by chciał mieć numer takiej dziewczyny.
-No dobrze-westknęła i podała mu numer.
Ania szybkim krokiem szła do domu...
*    *    *
Sorry, że tak długo, ale nie chciało mi się pisać i w ogóle dużo nauki. Chyba mnie rozumiecie? Sorry za błędy, ale chcę mi się poprawiać :-D